Zwariowane wakacje

Blog o pomysłach na wyjątkowe wakacje, o przygodach wakacyjnych i nie tylko.

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś.

Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.

Mark Twain

niedziela, 28 maja 2017

thumbnail

Tallin - wspaniała stolica Estonii


Autor: Lidia Sproch


Tallin to jedno z najpiękniejszych miast Europy Wschodniej. Stolica Estonii to niesamowite miejsce, w którym zdecydowanie można się zrelaksować. Czas biegnie tu powoli i leniwie. Nie ma tłumów, nie ma korków - zupełnie nie jak w stolicy, zazwyczaj kojarzonej z szybkim tempem życia.


Nie ma się jednak czemu dziwić, bo w całej Estonii mieszka jedynie 1 milion osób, a w samym Tallinie niewiele ponad 400 tysięcy.

Tallin. Miasto na weekend
Tallin jest bardzo pięknym miastem, które przyciąga turystów niczym magnez. Ruch turystyczny rozpoczyna się już w piątkowe popołudnie. Przyjeżdżają tu przede wszystkim Finowie, w weekend szacuję się turystów na ok. 10tys. Tallin zachwyca wspaniałą starówką i pięknym portem. To właśnie dla tych "weekedowych gości" buduje się hotele i bary tuż przy porcie, by jak najbardziej umilić życie turyście.



KUMA - Estończycy zazwyczaj na miejsce swoich sobotnio-niedzielnych spacerów wybierają miejsca, do których nie docierają Skandynawowie. Np. okolice pałaców, drewnianych willi i parków tallińskiej dzielnicy Kadriorg i do gigantycznego muzeum sztuki KUMU. Z poziomu parku bardzo trudno jest je zauważyć. Jego nowoczesna bryła przypominająca zielonkawy żagiel jest wtopiona w nadmorskie wzgórze i gęsto otoczona wysokimi drzewami. KUMU to skrót od estońskiego KUnsti MUuseum (muzeum sztuki), ale jednocześnie w języku estońskim słowo to oznacza plotkę. Tu bywa się na co dzień i chodzi całymi rodzinami w niedziele. Wówczas nikomu nie przeszkadzają dziecinne wózki i maluchy kręcące się wśród klasycznych dzieł estońskiego malarstwa i rzeźby lub prac współczesnej awangardy. Muzeum jest po prostu dumą Estończyków. To pierwszy tak nowoczesny obiekt w krajach bałtyckich.



Tallinn - stolica rozrywki
W średniowieczu o dziewiątej wieczorem wartownicy grali na trąbce, ogłaszając w ten sposób zamknięcie bram miast i wszystkich knajp. Dziś o tej porze, a w piątek zwłaszcza, promy z sąsiedniej stolicy przywożą rzesze Finów, żądnych weekendowej zabawy w estońskich pubach i klubach. Nie dziwne więc, że Tallinn nazywany jest niekiedy przedmieściem Helsinek. Bo tutaj taniej, bo dobrze można się zabawić, bo klimat i atmosfera jest niezwykła. I trudno się z nimi nie zgodzić.



Wąskie i wijące się wokół średniowiecznej starówki ulice szybko przenoszą nas w odległe czasy. Kiedy zachwycamy się urokami starodawnych murów miasta i czerwonych dachów kamienic, do nozdrzy wkrada się zapach świeżego pieczywa. Ku zaskoczeniu obcokrajowców, Estończycy spożywają ogromne ilości jego ciemnej odmiany, a domowy wypiek staje się tu dziś dla nich nową modą.




czwartek, 16 marca 2017

thumbnail

Oferta first minute dla przezornych


Nie wiem jak Wy, a ja swoje wakacje zwykle zaczynam planować już w grudniu. Nie tylko biura podróży oferują sporo tańsze oferty first minute, ale planując podróż z dużym wyprzedzeniem  możemy również skorzystać z dużego rabatu kupując bilety na samolot lub rezerwując hotel. Czy warto skorzystać z first minute?

Autor: Marcin Górski 
Biura podróży organizujące wakacyjne i urlopowe wyjazdy przez okrągły rok mają w zanadrzu kilka ofert wyjazdów, aby trafić w gusta jak największej liczby swoich klientów.


Bez względu na to, czy planujesz odpoczywać w zagranicznym kurorcie czy też aktywnie spędzać czas na wycieczkach czy miejscowych sportach, warto zastanowić się wcześniej nad formą twoich wakacji. Na twój wpływ będzie zapewne miało kilka czynników, takich jak preferowane miejsce wyjazdu, rodzaj hotelu i atrakcji na miejscu. Dlatego też warto rozpocząć swoje planowanie już nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Takim właśnie zabiegom służy oferta first minute.

Dla tych, którzy nie wiedzą należy się duże wyjaśnienie. Otóż opcja first minute umożliwia klientom biur podróży zakup oferty wyjazdu z dużym, kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Zazwyczaj zdarza się tak, że kupno wakacyjnych wycieczek odbywa się już zimą, kiedy to oferty wakacyjne są niedługo dostępne. Stąd też wzięła się nazwa usługi, oznaczająca pierwszą chwilę, czyli zakup na początku trwania usługi.



Czemu warto skorzystać z first minute? Przede wszystkim wybierając wakacje z dużym wyprzedzeniem możesz spokojnie zdecydować się na miejsce i długość wypoczynku oraz wybrać interesujące Cię atrakcje. Na kilka miesięcy przed urlopem czy wakacjami znajdziesz naprawdę dużo atrakcyjnych możliwości wyjazdu, a ich ceny będą przystępne. Jeśli już mowa o finansach, to istnieje jeszcze jeden argument przemawiający za usługą first minute, a związany z pieniędzmi. Decydując się na konkretny wyjazd z dużym wyprzedzeniem możemy także odłożyć potrzebną nam sumę pieniędzy przez ten czas, kiedy będziemy czekać na nasze wakacje. To także jest dodatkowy atut, dla osób, które nie mogą sobie pozwolić zapłacić od razu całej ceny. Oczywiście ceny wycieczek w ofercie first minute są specjalnie obniżone, aby zachęcić potencjalnych nabywców.


Myśląc o usłudze first minute mamy więc na myśli nie tylko przezorność, ale także usługę atrakcyjną pod kilkoma innymi względami, min. finansowym. Kiedy więc podczas zimowych wieczorów tęsknisz za wakacyjnym ciepłem, zaplanuj i zarezerwuj swoje wymarzone wakacje, dzięki czemu przetrwanie zimy będzie łatwiejsze. Jeśli jednak wolisz mieć najpierw pieniądze w kieszeni, a później planować wyjazd możesz rozpatrzyć opcję przeciwną, czyli last minute, czyli zakup wycieczki w „ostatniej minucie przed wyjazdem”.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

wtorek, 20 września 2016

thumbnail

Geocaching - aktywna turystyka


Autor: mackymac

Masz odbiornik GPS? Możesz go wykorzystać do zabawy! Geocaching to wspaniała okazja do wyrwania się z domu i poznania nowych miejsc, nawet w najbliższej okolicy.

Lubisz wędrować, odkrywać nowe zakątki i eksplorować nieznane tereny? Być może geocaching wzbudzi Twoje zainteresowanie. To bardzo ciekawy sposób na spędzanie czasu – aktywnie i ciekawie, a do tego może stworzyć kilka okazji do poznania nowych osób. Nazwa jest zlepkiem dwóch słów – greckiego "geo" (ziemia) oraz angielskiego "cache" (chować, schowek). Zabawa została stworzona 3 maja 2000 roku przez Dave Ulmera. Chciał on w ten sposób uczcić decyzję Billa Clintona, który dwa dni wcześniej zdecydował się udostępnić do cywilnych zastosowań niezdeformowany sygnał GPS. Dzięki temu dokładna lokalizacja satelitarna stała się powszechna.


 Geocaching polega na szukaniu ukrytych w terenie schowków (skrzynek), w których inni uczestnicy gry schowali jakieś skarby. Oczywiście termin "skarb" jest tu bardzo umowny, gdyż chodzi tu tylko i wyłącznie o symboliczny upominek, a nie wartościową rzecz. O położeniu takich miejsc dowiemy się z serwisów geocachingowych zrzeszających fanów zabawy, a do tego będących bazą mapek i koordynat już istniejących skrzynek.

Nie każda skrytka wiążą się z odnalezieniem fanta. Czasami będzie to adres email, na który trzeba coś przesłać, aby udowodnić swój sukces w poszukiwaniach. Innym razem znajdziemy tam namiary na kolejną skrzynkę. W końcu poszukiwania miejsca mogą być połączone z koniecznością odszyfrowania także czasu, kiedy należy złożyć tam wizytę. Jeśli trafnie odgadniemy termin, na miejscu spotkamy innych poszukiwaczy oraz tego, kto założył skrytkę.

Geocaching nie jest drogim sportem. Obecnie wiele telefonów komórkowych ma wbudowane moduły GPS. Można z nich korzystać podczas zabawy. A jest on świetnym rozwiązaniem nie tylko na poznawanie nowych okolic, ale także eksplorację miejsc, w których żyjemy. Skrzynki są równie często umieszczane w przestrzeni miejskiej i wyprawa po nie może być dobrą okazją do poznania swojej miejscowości.

Geocaching (gr. geoZiemia, ang. cache /kæʃ – chować, skrytka, schowek, kryjówka) – gra terenowa użytkowników odbiorników GPS, polegająca na poszukiwaniu tzw. skrytek (ang. geocache) uprzednio ukrytych przez innych uczestników zabawy. Ukrywane przeważnie w interesujących miejscach skrytki zawierają dziennik odwiedzin, do którego wpisują się kolejni znalazcy, a także drobne upominki na wymianę. Lokalizacja miejsca ukrycia skrytki przekazywana jest przez jej założyciela innym uczestnikom gry poprzez wprowadzenie współrzędnych geograficznych w jednej ze specjalnych internetowych baz danych, tzw. serwisów geocachingowych. Źródło: Wikipedia

Więcej informacji o zabawie na stronie https://www.geocaching.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 26 czerwca 2016

thumbnail

Mauritius - raj na ziemi


Autor: mackymac

Mauritius to miejsce, które warto odwiedzić, jeśli chce się zrealizować marzenia o tropikalnym raju. Znajdzie się tam wszystko - cudowne laguny, wspaniałą pogodę i rozbuchaną roślinność.


Mauritius to afrykańskie państwo położone na wulkanicznej wyspie w Archipelagu Maskarenów (jest to południowo-zachodnia część Oceanu Indyjskiego). Mój znajomy, którego rodzina pochodzi z tego miejsca, zawsze mawiał, że wyobrażając sobie raj masz w głowie obraz Mauritiusa. Coś w tym jest. Powalająca sceneria, cudowna pogoda i rozbuchana kolorami oraz dźwiękami przyroda nie mają sobie równych.


Państwo jest podzielone na 9 dystryktów, czyli okręgów administracyjnych. Jest ono demokratyczne i przestrzega się w nim prawa. Mauritius uzyskał niepodległość dopiero w 1968 roku. Do tego czasu przechodził z rąk jednego imperium do rąk drugiego (skolonizowano go około połowy XVII wieku). Stąd zamieszkująca go mieszanka ludności (Kreole, Indusi, Europejczycy) oraz używanych języków (francuski, angielski, kreolski).
 

Większość terenu jest zalesiona. Niestety pierwotne bogactwo flory i, przede wszystkim, fauny zostało zniszczone przez kolonizatorów. Symbolem wyniszczającej polityki jest ptak dodo. Dobrotliwy nielot zamieszkiwał wyspę przed przybyciem Europejczyków. Żeglarze wytrzebili jego populację całkowicie w ciągu niespełna 30 lat. Do dzisiaj dodo znajduje się w herbie Mauritiusa.


Jednak powyższe informacje nie powinny Cię zniechęcać. Mimo, że eksploatowany przez kolonizatorów i masowo nawiedzany przez turystów, Mauritius wciąż ma do zaoferowania piękne, dziewicze zakątki dżungli (rezerwat Machabee, park Chamarel i inne) oraz oszałamiające, błękitne laguny.


Na wyspie znajdziemy urokliwe miasteczka i wsie, w których kwitnie handel uliczny. Gospodarka jest oparta na plantacjach trzciny cukrowej (przeznaczonej głównie na rum), ananasów oraz turystyce. Kluczowe znaczenie gospodarcze ma centrum wyspy - rozległy płaskowyż zabezpieczony od kapryśnej pogody. Jest najgęściej zaludnionym obszarem wyspy, chociaż dla turystów dużo mniej istotnym niż wybrzeże.


Najchętniej odwiedzana jest północ kraju. Tam znajduje się stolica Port Louis, w której oprócz świetnej pogody i zabytków znajdziemy także wszystkie wygody nowoczesnego świata, chociażby centra handlowe. Poza tym ten region wyspy ma do zaoferowania wspaniałe plaże i czysta wodę. Ze względu na przebogatą rafę koralową jest to doskonałe miejsce do nurkowania. Swój raj znajdą tu także miłośnicy surfingu.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

poniedziałek, 30 maja 2016

thumbnail

Najciekawsze miejsca w Czechach


Od wakacji w zeszłym 2015 roku nie mogę zmusić się do napisania relacji z pobytu w Pradze. Po części z braku czasu, po części powodem są mieszane uczucia, które towarzyszyły mi w trakcie tej podróży. Chciałam nabrać dystansu do niektórych wydarzeń i miejsc w Pradze, które zobaczyłam. Moje wyobrażenia o Pradze były zbyt wyidealizowane, że na miejscu spotkało mnie rozczarowanie, które bardzo przeszkadzało. Nie sądziłam, że jednak swoją tegoroczną wakacyjną podróż zaplanujemy znów do Pragi. Stolica Czech jednak nie będzie głównym celem zwiedzania. Tym razem zamierzamy zwiedzić kilka miejsc z poniższej listy. 
 
Zanim znajdę czas i wenę na opisanie naszych zeszłorocznych przygód wakacyjnych, zapraszam do zobaczenia fotorelacji z Pragi na mój inny blog amazingworld.y0.pl
 Wita Meczew-Bardecka
Autor: Arkadiusz Wolnik

Opis najciekawszych miejsc wartych zwiedzenia w Czechach.

Adrszpaszsko-Teplicke Skały

Jeden z największych zwartych masywów skalnych nie tylko w Czechach ale również i w całej Europie Środkowej. Wspaniałe dzieło przyrody tworzone przez potężne piaskowcowe skały, grzebienie i skalne wieże, tworzące całe tzw. skalne miasteczka oraz labirynty. Tereny te od 1933 r. są pod ścisłą ochroną. Rezerwat Przyrody Adršpašsko-teplické Skały ma powierzchnię 1803,4 ha i jest największym rezerwatem przyrody w Republice Czeskiej.



Pilzno

jedno z największych czeskich miast leżące ok. 90 kilometrów na południowy-zachód od Pragi. Dziś bardzo ważne centrum przemysłowe oraz administracyjne, jednak znane głównie z produkcji piwa. Pilzno to jedno z najmłodszych znaczących czeskich miast zostało założone w 1295 r. jako Królewskie Miasto Nová Plzeň (Nowy Plzeń). Dziś centrum Pilzna z potężnym rynkiem, na którym dominuje gotycki kościół św. Bartłomieja z XIII w. z jedną z najwyższych wież kościelnych w Europie, a na pewno najwyższą w Czechach (102 m) jest rezerwatem dawnej architektury. W mieście znajduje się najstarsze na świecie Muzeum Piwowarstwa w całości poświęcone piwu. Trudno się temu dziwić, bo piwu miasto wiele zawdzięcza – historia jego warzenia w Pilźnie rozpoczęła się wraz z założeniem miasta w 1295 r. a pierwsze wzmianki o istnieniu w mieście browaru ze słodownią pochodzą z 1307 r. Spośród wszystkich zabytków Pilzna chyba największe wrażenie wywiera zbudowana w stylu mauretańsko-romańskim Wielka Synagoga. – trzecia co do wielkości bożnica na świecie, po Jerozolimie i Budapeszcie.


Karlove Vary

Największe i najważniejsze spośród uzdrowisk czeskich, swoją nazwę noszą na cześć założyciela cesarza Karola IV. Medyczna analiza gorących źródeł przeprowadzona została w 1522 r.,a pod koniec XVI w. stało już w mieście blisko 200 domów uzdrowiskowych. Uzdrowisko Karlove Vary cieszy się europejską renomą. To przepiękne, urokliwie położone, historyczne miasto pełne zieleni i atrakcji kulturalnych. Kuracjuszami byli tu m.in.: J.S. Bach, Wagner, Chopin, Paganini czy Bethoven, Dumas, Goethe i car Rosji Piotr Wielki. Trzykrotnie pojawił się tu Karol Marks, a w ostatnich latach m.in. Mia Farrow, Gregory Peck i Whoopie Goldberg.


Ołomuniec

Jest uznawany za drugie pod względem liczby zabytków miasto po Pradze. Naprawdę warto tu przyjechać nie tylko aby zobaczyć wpisany na listę UNESCO, stojący na ołomunieckim rynku, Słup Świętej Trójcy, zbudowany na początku XVIII w. w podzięce za to, że miasto nie ucierpiało w trakcie zarazy. Ten bogato zdobiony monument o wysokości 35 m został zbudowany w stylu nazywanym "ołomuniecki barok".


Czeski Krumlow

Centrum tego uroczego miasteczka położonego na brzegach Wełtawy jest wpisane na listę UNESCO. Miasto powstało w XIII w. wokół pierwotnie gotyckiego zamku. W mieście można odnaleźć budowle z różnych okresów historycznych ale główną atrakcją jest wyjątkowo dobrze zachowany miejsko-zamkowy kompleks średniowiecznej zabudowy niezmienionej od ponad pięciuset lat.




Zamek Karlsztejn

Zamek, wzniesiony przez Karola IV w połowie XIV w. był miejscem złożenia czeskich i rzymskich klejnotów koronnych oraz cennych relikwii świętych. Za czasów Karola IV był on przede wszystkim siedzibą reprezentacyjną, gdzie spotykali się przedstawiciele europejskiej elity politycznej. O ówczesnej kondycji finansowej króla najlepiej świadczy fakt, że budowa twierdzy trwała zaledwie dziewięć lat (1348–1357). Dzisiejszy wygląd zawdzięcza kompleksowej przebudowie pod koniec XIX w. Największy skarb Karlsztejnu to Kaplica Krzyża Świętego - odznacza się ona bardzo bogatym wystrojem; wnętrze zdobi m.in. 2200 szlifowanych kamieni półszlachetnych. To właśnie tutaj przechowywane były królewskie insygnia.




Pałac w Litomyślu

Piękny renesansowy zamek z drugiej połowy XVI w. jest przykładem arkadowego zamku inspirowanego italskimi wzorami. Co prawda w XVIII. wnętrza zamku zostały przebudowane jednak jego wygląd zewnętrzny został niezmieniony. Szczególną uwagę zwracają oryginalne fasady. Pałac otaczają zachowane ogrody i budynki gospodarcze.


Czeski Raj

To kraina cudownych krajobrazów. Tworzą ją niezwykle interesujące miasta, wierzchołki pochodzenia wulkanicznego, jaskinie, leje krasowe, skalne bramy, okna i inne dziwy przyrody pomiędzy którymi człowiek założył stawy, wzniósł twierdze, pałace i założył malownicze wioski i miasta. Wszystkie te elementy tworzą jedyny w swoim rodzaju region turystyczny, który od dawna jest chętnie odwiedzany.


Morawski Kras

Słynny Morawski Kras (Moravský kras) to labirynt zalesionych wzgórz i wapiennych wąwozów, wśród których koniecznie trzeba zobaczyć jaskinię Punkevni, jaskinię Katarińską i przepaść Macochy. Jaskinia Katerińska to największa w Czechach pieczara udostępniona do zwiedzania. Jej wymiary to 97 m długości, 44 m szerokości i 20 m wysokości. Znana jest z dobrej akustyki: czasami odbywają się tu koncerty. Najsławniejszą jest jednak jaskinia Punkevní, gdzie mieści się przepaść Macochy – gigantyczna dziura (138,7 m głębokości) powstała po zawaleniu się stropu pieczary.



Tanie loty do Czech Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

piątek, 25 marca 2016

thumbnail

Wyspa Wielkanocna - pępek świata


Autor: Ewelina Kitlińska

Wyspa Wielkanocna położona o wiele tysięcy kilometrów od stałego lądu do dziś pozostaje nieodkryta i niezbadana. Oddalona od ciekawskich turystów, naukowców i badaczy bywa zwana pępek świata. Dowiedz się dlaczego!

Wyspa Wielkanocna kryje wiele tajemnic. Być może nigdy nie zostaną one poznane, bo jedyni świadkowie zdarzeń na wyspie na zawsze pozostaną niemi.
 


Kamienne, tajemnicze posągi i bezmiar wody dokoła - oto esencja Wyspy Wielkanocnej. Powstała wybuchom wulkanów i lawie, która stygła w słonej wodzie. Położona jest z dala od uczęszczanych szlaków turystycznych, bo od najbliższego lądu - Ameryki Południowej - dzieli ją 3700 kilometrów, a od Thaiti - 4000 kilometrów. Z powodu wyizolowania ten niewielki skrawek ziemi został nazwany przez wyspiarzy Rapa Nui, co znaczy pępek świata.


Największą atrakcją wyspy są gigantyczne posągi zwane moai, z charakterystycznymi długimi uszami, wydętymi ustami i szpiczastymi brodami. Tak naprawdę nikt nie wie, po co i dlaczego zostały wykonane. Każdy mieszkaniec ma swoją wersję dotyczącą ich powstania, co oznacza, że jest ich około 3 tysięcy.

Naukowcy spierają się o pochodzenie wyspiarzy. Uważa się, że plemiona długouchych przybyły z Ameryki Łacińskiej, natomiast krótkousi przybyli na wyspę z Polinezji. Historycy szacują, że zasiedlanie wyspy odbywało się między V a IX wiekiem n.e. Już wtedy powstawały na wyspie pierwsze posągi. Jak podaje miejscowe muzeum antropologiczne, na wyspie znajduje się 887 moai.


Wszystkie posągi zostały wyrzeźbione w wulkanie Rano Raraku, który dziś wygląda jak wielka fabryka. Na jego zboczach tkwią ciągle przytwierdzone do skał postacie, jedna obok drugiej. W wulkanie wykonywano najpierw przód i boki rzeźby, po czym po odcięciu od skały, posąg był umieszczany w rowie, aby można było go wykończyć oraz utrwalić na jego plecach najważniejsze ówczesne wydarzenia dotyczące wyspy. Tak wykonany kolos był gotowy do transportu na wybrzeża wyspy, gdzie znajdowały się ahu - specjalne kamienne platformy będące miejscem pochówku przedstawicieli danego klanu. Nie było to łatwe zadanie, bo najmniejsze moai mają wysokość 3 metrów i ważą około 20 ton. Największy, jaki wykuto, tzw. El Gigante, mierzy ponad 21 metrów i waży około 170 ton! Rzeźby stawiano plecami do oceanu, twarzami zwróconymi do lądu. By lepiej widziały to, co się dzieje na wyspie, wstawiano im oczy z korala. Dziś tylko jeden posąg je ma. Figurom zakładano też wykonane z czerwonej skały nakrycia głowy, tzw. pukao.

 
Wyspiarze przez wiele wieków byli odizolowani od wszelkich innych cywilizacji, aż do 1722 roku, kiedy do brzegów dobił holenderski statek dowodzony przez kapitana Jacoba Roggeveena. Przybył w niedzielę wielkanocną i stąd wzięła się współczesna nazwa wyspy. Już wtedy Roggeveen zanotował, że mieszkają tu dwie rasy ludzi, którzy - jak się zdaje - czczą olbrzymie posągi. Ludność była przyjazna, a ziemia dobrze uprawiana i urodzajna. Goście odpłynęli, a życie wyspy potoczyło się utartym torem. Jednak w ciągu zaledwie pół wieku sytuacja na niej zmieniła się diametralnie, bo gdy kapitan Cook zawitał tu w 1774 roku, posągi były poprzewracane, ziemia spustoszona, a kilkuset nieufnych i uzbrojonych w dzidy i maczugi mieszkańców czekało na brzegu. Uważa się, że pomiędzy rasami długouchych i krótkouchych wybuchła wojna, której głównym powodem był głód. Prawdopodobnie sami budowniczowie dokonali zniszczeń moai, z których obecnie nieliczne tylko stoją w tych miejscach, gdzie je pierwotnie ustawiono.


Ostatecznie pradawna kultura wyspy umarła wraz z przybyciem misjonarzy hiszpańskich w 1866 roku. W 1888 roku wyspa została przyłączona do Chile i przez wiele lat była traktowana jako wielkie pastwisko dla owiec i plantacja eukaliptusa przywiezionego z Australii. Dziś wyspie nie grożą spustoszenia, bo od 1996 roku jest wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.


Rodowici mieszkańcy także dbają o jej interesy. Ziemia należy tylko do nich i nie mają prawa sprzedawać jej żadnemu przybyszowi spoza Rapa Nui, nawet jeśli postanowi się on tutaj osiedlić. Nie ma tu amerykańskich czy europejskich hoteli, chociaż turystyka jest głównym źródłem utrzymania wyspiarzy. Poza turystyką mieszkańcy wyspy zajmują się uprawianiem batatów, kukurydzy, trzciny cukrowej i bananów. Popularna jest hodowla krów lub koni. Ta ostatnia wygląda dość osobliwie - konie same wałęsają się po całej wyspie, bo nie mają dokąd z niej uciec.


Położenie wyspy w okolicach zwrotnika Koziorożca gwarantuje ciepły, choć wilgotny klimat. Wyspę porasta dużo różnorodnych, barwnych kwiatów, z których mieszkańcy robią wieńce powitalne dla przybyłych gości. Czas płynie tu powoli i spokojnie, nikt się nie spieszy i zawsze ma chwilę czasu na pogawędkę, o ile odbywać się ona będzie w urzędowym języku hiszpańskim lub w funkcjonującym jeszcze rdzennym języku Rapa Nui. Wielu przyjezdnych pozostaje na wyspie, zakłada rodziny, prowadzi biznes.


Mimo że wyspa jest odizolowana od cywilizacji, to korzysta z jej zdobyczy: samochodów, telefonów i Internetu. Od 2005 roku wyspiarze mogą oglądać chilijskie programy telewizyjne. Wcześniej na wyspę przywożono nagraną kasetę z repertuarem i z kilkudniowym opóźnieniem emitowano programy. Teraz opóźnienie wynosi tylko dwie godziny, bo taka jest różnica czasu między Chile a Rapa Nui. Od kwietnia 2008 roku zaczęły działać nawet telefony komórkowe.

WYSPA WIELKANOCNA
(hiszp. Isla de Pascua, polinez. Rapa Nui, ang. Easter Island)
Język urzędowy: rapa nui, hiszpański
Największa (i jedyna) miejscowość: Hanga Roa
Status polityczny: terytorium zamorskie Chile
Powierzchnia: 163 km kw.
Liczba ludności: 3400 (ok. 70 proc. stanowią Polinezyjczycy)
Jednostka monetarna: chilijskie peso
Odległość od wybrzeży Ameryki Południowej: 3600 km
Odległość od najbliższej zamieszkanej wyspy: 2000 km
Najwyższy szczyt: stożek wulkaniczny Cerro Terevaka (601 m n.p.m.)
Najważniejsze gałęzie gospodarki: turystyka (30 000 turystów rocznie), a także: rolnictwo, rybołówstwo, hodowla zwierząt

Źródło: Gazeta dla maturzystów, wrzesień 2005 (nr 1/26), tytuł oryginalny: Pępek świata

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych życzę wspaniałych miłych chwil i ciekawych przyszłych podróży. 


Zwariowane wakacje



Ewelina Kitlińska Więcej podobnych artykułów oraz zdjęć na: www.kitlinska.pl
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

thumbnail

Co to jest turystyka motywacyjna?


Autor: Monika Dywijska

Kojarzycie wczasy pracownicze waszych rodziców? Albo kolonie i wycieczki dofinansowywane z zakładów pracy dla dzieci, może dla Was?


Motywowały do pracy Waszych rodziców, były swojego rodzaju nagrodą za wykonywane działanie, w pewien sposób przywiązywały pracownika do siebie, sprawiały, że rodzina, czyli Wy, myśli o miejscu pracy ojca czy matki z większą sympatią. To, co kiedyś było „wczasami pod gruszą”, dziś nieco zmienia nazwę i formę. Incentive travel na dobre wkroczył do słownika zarządzania i marketingu.


Czym jest incentive travel?
Mówiąc najprościej, jest to „dziękuję” w formie wyjazdu dla pracownika danej firmy. Wyjazdu, który nagradza za wzorowo, czy nawet ponadprzeciętnie wykonaną pracę, która przekłada się na zwiększenie zysków w firmie. Wyjazdu najczęściej w kraje egzotyczne na „full opcji”, aby wywołać efekt „wow”. Incentive travel to narzędzie motywacyjne, które coraz częściej jest wykorzystywane w dużych i mniejszych firmach. To też doskonały narzędzie budujące lojalność wobec pracodawcy, zwłaszcza podczas wyjazdów integracyjnych.


Po co wycieczka motywacyjna, wystarczy wycieczka firmowa
Osobom, którym wydaje się, że nie ma różnicy między wyjazdem typu incentive travel, a wycieczką firmową, należy się wyjaśnienie. Wyjazdy motywacyjne różnią się od standardowych wycieczek firmowych pod wieloma względami, w tym jednym, zdaje się najważniejszym – te pierwsze są dla wybranych. Na te drugie może zapisać się każdy. Podkreślenie wyjątkowości pracownika, poprzez wybranie, nagrodzenie go w taki sposób, to tylko początek skomplikowanego procesu motywacji. Potem dla wybrańca jest już tylko lepiej. Przelot często biznesową klasą, transport również na najwyższym poziomie. Noclegi na łóżkach king size lub w nietypowych, niedostępnych dla „zwykłego śmiertelnika” miejscach. Atrakcje również inne, niż w przypadku wyjazdów firmowych – ekstremalne, nietypowe, niezwykle ciekawe. Spotkania ze znanymi osobami, podróżnikami to również przeżycie, którego ciężko doświadczyć podczas wyjazdu do Kołobrzegu, do hotelu 500 metrów od morza.


Turystyka motywacyjna nie jest tania, w stosunku do wyjazdów firmowych. Jednak jej wartość jest nieoceniona, jeśli firmie zależy na wyróżnieniu w ten sposób najlepszych z najlepszych. Opłaci się, na kilka kolejnych lat.



Bissole Business Travel to ekspert w organizacji podróży biznesowych od 2005 roku - bissole.pl.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

thumbnail

Gdzie spędzić święta?

Autor: Michał Peltner


Boże Narodzenie już za dwa tygodnie.  Jest to czas kojarzony z rodzinnym spędzaniem czasu, świątecznym obżarstwem i oglądaniem powtórek niezniszczalnych hitów telewizyjnych. Coraz więcej osób decyduje się jednak, by święta spędzić poza granicami kraju.

Ten nowy trend nie jest czystą fanaberią. Boże Narodzenie to okres, zwłaszcza w połączeniu z sylwestrem i Nowym Rokiem, kiedy jesteśmy w stanie w miarę łatwo zebrać nawet dwa tygodnie urlopu. Połowa okresu jesienno-zimowego jest też dobrym momentem na podładowanie akumulatorów.


Gdzie więc wybrać się na przerwę świąteczno-noworoczną? Mam dwie różne propozycje – albo na narty w miejsce, gdzie na pewno śniegu nie zabraknie, albo po słońce, gdzie z kolei tego nie zabraknie.

Na narty możemy wybrać się nawet w nasze Tatry. Trzeba jednak pamiętać, że przy ostatnio bardzo zmiennej pogodzie, śniegu może być jak na lekarstwo, a stoki nie będą przygotowane idealnie. Żeby nie ryzykować, należy wybrać wyższe góry. Najlepszym pomysłem są Alpy. Ośrodki austriackie, szwajcarskie, niemieckie, włoskie i francuskie słyną ze świetnie przygotowanych i szerokich tras. W dodatku ceny nie muszą odbiegać nawet od polskich. Do Szwajcarii, Francji i Włoch możemy wybrać się samochodem (zwłaszcza do bliskiej Austrii) lub dolecieć samolotem. Noclegi są niewiele droższe niż u nas, a oferta jest bardzo szeroka.


 Innym pomysłem, bardziej egzotycznym, są narty w Gruzji. Kraj ten coraz intensywniej promuje się jako destynacja narciarska. Chociaż kraj może kojarzyć się z gorącą atmosferą i klimatem Kaukazu, to pasmo górskie, od którego region bierze swoją nazwę, jest tak wysokie, że przez większą część roku można szusować tam na nartach. Do Gruzji trzeba dolecieć i mamy dwie możliwości – albo regularne linie lotnicze, albo tani przewoźnik. Przelot trwa ok. trzech godzin.


Osoby spragnione ciepła powinny natomiast rozważyć wyprawę na Wyspy Kanaryjskie. Destynacja ta  gwarantuje dobrą, słoneczną pogodę i ciepłe morze.

Bardziej zasobni podróżnicy lub mistrzowie wyszukiwania najlepszych ofert mogą pokusić się również o wyprawę na Karaiby, do Ameryki Południowej, Indonezji czy Tajlandii. Trzeba jednak pamiętać, że destynacje te w okresie świąteczno-noworocznym to koszt samych przelotów sięgający nawet kilkunastu tysięcy złotych.



Wyjeżdżając nie zapomnijcie o najbliższych. Wyślijcie Kartkę Świąteczną - dla znajomych, dla rodziny i dla klientów!
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

poniedziałek, 16 listopada 2015

thumbnail

Sposoby na tanie nocowanie w drogich hotelach


Autor: Patrycja Wolska

Każdy na wakacjach czy w podróży służbowej chce sobie zapewnić odpowiednie warunki do wypoczynku. Niestety za nocleg w hotelu oferującym wysokie standardy zwykle trzeba zapłacić sporą sumę pieniędzy. Można jednak postarać się o obniżenie ceny, stosując kilka sprawdzonych sposobów. Jakich? Listę tych sprawdzonych zamieszczam poniżej.


  • Korzystaj z internetowych porównywarek cenowych i właśnie za ich pośrednictwem dokonuj rezerwacji pokoju. Dlaczego? Dlatego, że na oficjalnych stronach hoteli często pojawiają się zawyżone ceny, które określane są na podstawie średniej rynkowej.
  • Wyrób sobie kartę stałego klienta i dołączaj do programów lojalnościowych, co umożliwi Ci korzystanie z atrakcyjnych rabatów. To opcja dla tych, którzy często podróżują i korzystają z usług jednej sieci hotelarskiej.
  • Korzystaj z internetowych porównywarek ofert, dzięki którym łatwo i szybko wyselekcjonujesz te propozycje firm, które spełniają Twoje wymagania.
  • Zanim zarezerwujesz pokój, upewnij się, że cena za nocleg obejmuje i inne usługi. Może się bowiem okazać, że za korzystanie z TV lub Internetu trzeba będzie dodatkowo zapłacić.
  • Rezerwuj noclegi przed i po sezonie oraz w tzw. martwym okresie, kiedy turystów jest znacznie mniej, a właściciele hoteli chcąc zarobić znacząco obniżają ceny.
  • Korzystaj z opcji last minute, a ceny negocjuj tuż przed wyjazdem. W większości przypadków właściciele zdecydują się na udzielenie kilku procentowego rabatu tylko po to, aby nie stracić klienta.
  • Sprawdzaj ceny w internetowych porównywarkach i negocjuj je przez telefon z obsługą wybranego przez Ciebie hotelu.
  • Dzwoniąc do hotelu poinformuj o Twoim limicie budżetowym. Jeśli akurat będzie trwał martwy sezon, to z pewnością uzyskasz zniżkę.
  • Jeśli często nocujesz w danym hotelu to po prostu poproś o rabat dla stałego klienta i zapewnij, że dzięki niemu, przy każdej następnej podróży, będziesz zatrzymywał się właśnie tutaj.
  • Unikaj nocowania w hotelu, gdy w nim bądź w jego pobliżu odbywają się duże imprezy. Wtedy nie dość, że nie znajdziesz miejsca, to z pewnością nie uda Ci się wynegocjować rabatu – wręcz przeciwnie – będziesz musiał zapłacić więcej.
  • Poproś o zniżkę, jeśli standardy pokoju nie odpowiadają tym, które Ci oferowano lub w pokoju nastąpiła jakaś usterka.


Jednym z najlepszych miejsc do nocowania jest apart hotel Warszawa Residence St. Andrews, który oferuje świetne standardy i to w bardzo korzystnej cenie.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.